W dzisiejszym wpisie przeniesiemy się na nieco inne, wyspiarskie jezdnie. Instagramowicze, na pewno zauważyli, że jakiś czas temu blog Na Jezdni przeniósł się na chwilę do Grecji.
A dokładnie na jedną z greckich wysp – Korfu.
Stamtąd właśnie mieliście okazje zobaczyć kilka ciekawych smaczków motoryzacyjnych.
Skupmy się jednak na chwilę na Korfu, lub jak kto woli Kerkyrze (chyba tak to się odmienia). Jest to piękna, niewielka bo o powierzchni nie przekraczającej 600 kilometrów kwadratowych, ale za to górzysta wyspa grecka położona w północnej części morza jońskiego całkiem niedaleko Albanii. Najwyższy szczyt tej wyspy to Pantokrator. Znajduje się on na wysokości nieco ponad 900 metrów nad poziomem morza i co ciekawe można na niego wjechać pojazdem!
Przypadek?
Nie sądzę! 😀
Bo skoro jest już tam ta góra, można na nią wjechać autem, a wujek – bloger z Na Jezdni jest tam na wakacjach to wypadałoby połączyć jakoś te trzy elementy.
No dobra. Ale skąd wziąć auto?
Otóż moi mili, wyspiarze przychodzą nam z pomocą. Na Korfu jest bowiem cała masa różnego rodzaju wypożyczalni. Od skutery, poprzez quady aż po sporych rozmiarów auta. Można wypożyczyć sprzęt i na własną rękę objechać wyspę wzdłuż i wszerz by zobaczyć na własne oczy jakie wspaniałe miejsca skrywa.
Co ciekawe, jeśli mowa o autach, można takowe zamówić z dostawą pod hotel.
Ceny aut zaczynają się od mniej więcej 35euro za dobę, przy wypożyczeniu na 1 dzień. Więcej dni = mniejsza cena za dobę, większe auto = większa cena, wiadomo.
Skutery i motocykle będą tańsze, ale uwaga! Trzeba mieć prawo jazdy na takie sprzęty. Na kategorie B nie pojeździmy 125cc tak jak u nas.
Ja skusiłem się na nieduże auto. Wybór padł na hyundai’a i10. W sumie to auto wybrała cena – 40 euro za dobę. No i dostępność.
A bo właśnie! Dobrze jest zarezerwować auto parę dni wcześniej. Tak jak wspomniałem, wyspę fajnie zwiedza się samemu, w związku z tym wypożyczalnie mają niezły ruch. Wypożyczenie auta z dnia na dzień nie jest takie łatwe.
Ale wracając do hyundaia. Mi się udało zarezerwować go dzień wcześniej. Jako, że wypożyczalnia była niedaleko hotelu, wybrałem odbiór auta z pod wypożyczalni.
Następnego dnia rano, udałem się po auto. Pod wypożyczalnią stał on, szary i10. Z lamp mu całkiem dobrze patrzyło. Jak się chwilę później okazało, były to tylko pozory. Hyundai stwierdził, że nie jedzie. W zastępstwo dostałem poczciwego fiata pandę z 2005r. Błękitną strzałę z przebiegiem, uwaga!, 65tys. km. Co ciekawsze w automacie, z klimą i całkiem sporą ilością elektroniki.
Znam te auta nie od dziś. Egzemplarze, którymi miałem okazję jeździć byłoby trudno policzyć na palcach obu rąk. Ale z automatem w pandzie spotkałem się dopiero pierwszy raz. Bardzo dobrze się jednak złożyło bo automat i temperatura przekraczająca 36 stopni Celsjusza oznaczały to, że będę mógł prowadzić w klapkach 🙂
No to jazda!
Aha, wspomnę, że aby wypożyczyć na Korfu auto potrzebujemy prawo jazdy z kategorią B oraz dowód osobisty lub paszport. Trzeba też mieć ukończone 23 lata (o ile mnie pamięć nie myli) i posiadać prawo jazdy minimum 2 lata.
Wypożyczając auto zostaje spisana umowa wypożyczenia, która pełni rolę naszego dowodu rejestracyjnego na wypadek kontroli. Do auta dostajemy również ubezpieczenie. Czasem jest już ono w cenie, a czasem niestety trzeba dopłacić parę euro (zależy od wypożyczalni).
Warto też wspomnieć, że uszkodzenie auta z naszej winy będzie kosztowało, w przypadku pandy, dodatkowe 150 euro.
Kaucji od wypożyczenia brak.
Zatem w drogę.
A więc parę słów o tamtejszych drogach. Z tego co zaobserwowałem, główne arterie wiodą wokół wyspy. Główne znaczy jednak nie do końca to samo co w Polsce. Będą to raczej szerokie jednopasmówki bez pobocza.
Mniejsze drogi będą po prostu węższe. Czasem na tyle wąskie, że trzeba się będzie mijać wahadłowo. Najczęstszy taki widok spotkacie w górskich miejscowościach, gdzie domy stoją tuż przy ulicy.
Poza tym, generalnie jest dosyć kręto. A więc nie ma nudy za kółkiem.
Sygnalizacja świetlna występuje dosyć sporadycznie. Głównie w stolicy wyspy oraz na drogach dojazdowych do niej. Można ją też spotkać na górskich odcinkach wahadłowych.
Ograniczenia prędkości?
Są. Ale szczerze mówiąc bardzo ciężko jest je przekroczyć bo po prostu nie ma gdzie się rozpędzić.
Znaki drogowe. Tych mogło by być trochę więcej bo czasem ciężko się połapać. Ruch miejski jest tam jednak na tyle mały, że nie robi to kłopotu.
Ceny paliw.
Jeżeli chodzi o połowę lipca 2016, czyli wtedy gdy tam byłem, cena litra benzyny 95 wahała się w okolicach 1,5 euro. Ropa kosztowała nieco ponad 1,1 euro za litr.
No dobra, ale wracając do góry…
Tak jak wcześniej wspomniałem, na Pantokratora można wjechać autem. Czas wjazdu od strony miejscowości Ipsos to około 50 minut. Jeżeli lubisz jeździć to podróż będzie dla Ciebie na prawdę świetnym przeżyciem. Jeżeli jednak nie zawsze czujesz się pewnie radzę się wyluzować bo czasem zdarzy się jazda tuż obok przepaści.
A jak wygląda droga na Pantokratora?
Generalnie należy się przygotować na używanie biegów 1 i 2 na zmianę. Chociaż bardziej 1. Serpentyn nie liczyłem ale jest ich bardzo dużo. Poza tym jest stromo i wąsko… i bardzo fajnie 🙂 A jak już wjedziecie, to zjazd też jest bardzo ciekawy. Ale więcej nie zdradzę, sprawdźcie sami.
A tu już dzielny misiek pod samym szczytem.
Do następnego razu Na Jezdni!
Wujek.