Golf R – 48 godzin z bestią w owczej skórze

Golf – kompaktowe auto dla ludu, produkowane przez koncern VW, którego sprzedaż w skali globalnej liczy się w milionach egzemplarzy. Myślę, że nie będzie kłamstwem jeśli napiszę, że zna go praktycznie każdy kto choć odrobinę interesuje się motoryzacją.

Początki historii golfa sięgają 1974 roku. Wtedy to rozpoczęto sprzedaż jego pierwszej generacji, która to zastąpiła wtedy wysłużonego już garbusa. Aktualnie produkowana jest 7 generacja tego bestsellera, a dokładniej to jej poliftowa odmiana.

Co jest fenomenem golfa?

Sam nie wiem. Ciężko to jednoznacznie określić bo kupują go zarówno starsi jak i młodzi kierowcy. Może to właśnie mnogość odmian sprawia, że jest on w pewnym sensie autem uniwersalnym. W gamie golfa mamy bowiem i rodzinne kombi, i kabriolet idealny na słoneczne dni, i wielozadaniowego hatchbacka. Gama silników zaczyna się natomiast od ekonomicznych dieseli, idąc przez turbo benzyny, elektryki, po wersje sportowe GTI oraz GTD, a kończąc na najmocniejszej odmianie R.

To właśnie ostatnia odmiana w wersji hatchback, oznaczona tylko jedną literą – R – trafiła jakiś czas temu do mojego garażu na małe testy. W związku z tym chciałem z tego miejsca podzielić się z Wami, czytelnikami bloga, moimi spostrzeżeniami na temat tego auta.

Co wyróżnia Golfa R na tle innych Golfów?

Zacznijmy od wyglądu zewnętrznego. Na pierwszy rzut oka eRka nie różni się zbyt wiele od innych odmian golfów, ale…

Gdy przyjrzymy mu się nieco bliżej, dostrzeżemy wiele różnic, które stanowią jego cechy szczególne.

Przemodelowane zderzaki, nakładki na listwy progowe, przyciemnione klosze tylnych lamp, spojler nad tylną szybą, który jest większy niż w innych odmianach, no i to co chyba najbardziej wyróżnia golfa R z tłumu czyli cztery chromowane końcówki wydechu.

Całokształt wyglądu zewnętrznego dopełniają akcenty w postaci chromowanych liter R na grillu oraz klapie bagażnika.

Oczywiście, golf R stoi również na nieco innych felgach niż jego bracia w pozostałych wersjach. Standardowo koła te są w rozmiarze 18 cali, ale oczywiście opcjonalnie można się pokusić o jeszcze większe.

Pozostając w obszarze kół… To, że tak dobrze wypełniają  wnęki nie jest wyłącznie zasługą ich rozmiaru, ale również zawieszenia jakim dysponuje auto. Erka bowiem, względem standardowego golfa jest nieco obniżona. Zawieszenie to jest ponadto twardsze, dzięki czemu autem zakręty pokonuje się niesamowicie pewnie, nawet przy dużych prędkościach. Nie jest ono jednak przy tym zbyt twarde, co sprawia, że w codziennym użytkowaniu, przemierzanie wysepek czy nierówności nie jest dla osób podróżujących męczące.

Wygląd to nie wszystko!

Oznaczenie R to jednak nie tylko wyznacznik wyglądu. To przede wszystkim osiągi, które jak na hatchbacka są nieprzeciętne.

4,9 sekundy do pierwszej setki 100km/h. 200km/h już po około 16 sekundach. Prędkość maksymalna to natomiast 250km/h i to tylko dlatego, że jest ograniczona elektronicznie.

Wszystko to za sprawą dwu litrowej, turbodoładowanej jednostki benzynowej TSI, która w wersji przedliftowej generuje 300KM mocy i 380Nm momentu. Poliftowy R został jeszcze nieco podkręcony i legitymuje się 10 dodatkowymi KM. Erka nie odpychałaby się jednak tak sprawnie gdyby nie jej napęd oznaczony symbolem 4motion. Pod tą nazwą nie kryje się nic innego jak znany w VW napęd na 4 koła typu haldex. Dzięki niemu moc przeniesiona z silnika na koła po wciśnięciu pedału gazu do podłogi po prostu wgniata w fotel.

Emocje stają się jeszcze większe gdy z dostępnych trybów jazdy wybierzemy ten oznaczony napisem „RACE”. Wtedy to i tak głośny wydech golfa, poprzez otwarcie przepustnic staje się jeszcze donośniejszy, a zmiana biegów poprzez automatyczną 6 biegową skrzynię DSG następuje dopiero tuż pod czerwonym polem obrotomierza wykorzystując tym samym do granic możliwości potencjał erki. Można się tylko domyślać, że przy jeździe w tym trybie, tak zwany banan na twarzy robi się wprost proporcjonalny do siły z jaką naciskamy nogą na gaz.

Oprócz sterowania skrzynią i wydechem tryb RACE wpływa również na szereg innych parametrów auta. Modyfikuje on m. In. czułość układu kierowniczego, który jak zauważyłem i bez tego jest nieco inny niż w normalnej wersji golfa.

Co go wyróżnia?

Pełny skręt osiągamy już po jednym obrocie kierownicą, a nie jak w innych wersjach, po około 1.5 obrotu. Idzie za tym oczywiście to, że eRka jest dużo bardziej wrażliwa na ruchy kierownicą. I dobrze, bo o to w autach o sportowym charakterze chodzi.

Wracając do trybów jazdy. Oprócz wspomnianego już RACE, mamy tu jeszcze do dyspozycji kilka innych opcji: Normal – zalecany do jazdy na co dzień, Individual, który jak nazwa sugeruje pozwala indywidualnie dobrać szereg poszczególnych parametrów auta, oraz tryb ECO, o którym dowiedziałem się głównie tego, że istnieje 🙂

Apropo ekonomii. Czy takowa występuje w 2 litrowej, turbodoładowanej jednostce o mocy 300 koni mechanicznych? A i owszem… Oczywiście gdy jest ku temu okazja, golf R lubi sobie wypić. Mam tu na myśli jazdę we wspomnianym trybie RACE, i to raczej dynamiczną jazdę. Wtedy 15l/100km nie robi na eRce wrażenia. Gdy jednak poruszamy się stosunkowo płynnie, nie nadużywając pedału gazu, w normalnej jeździe 8l/100km jest realną do osiągnięcia cyfrą, co osobiście uważam za bardzo dobry wynik. W cyklu mieszanym, pod moją wodzą, testowany golf R spalił na 100 kilometrowym testowym odcinku 10,2l. Około 30% tej trasy przemierzyłem dość dynamicznie wykorzystując w tym celu tryb RACE, 5km spędziłem w sporym korku, a pozostałe kilometry pokonałem na trasie poza miastem w normalnym trybie jazdy.

Golf R to jednak nie tylko osiągi oraz stylistyka zewnętrzna. To również wnętrze, które choć bazuje na normalnym golfie, ma swoje cechy szczególne. Pierwsza z nich, która rzuca się zaraz po otwarciu drzwi to kierownica o zupełnie innym względem wersji standardowych wyglądzie. Ma małą okrągłą poduszkę powietrzną oraz charakterystyczną dla tego modelu literę R umieszczoną na jej dolnym ramieniu.

Kolejna szczególna rzecz, którą zauważymy na pewno gdy już zasiądziemy za kierownicą golfa R, to zegary. Te wyskalowane są do 320km/h, a nie jak w pozostałych golfach do 260km/h. Dodatkowego smaku nadają im wskazówki podświetlone intensywną, niebieską barwą.

Również na niebiesko wnętrze golfa R oświetlają paski ledowe umieszczone w listwach akcentowych przednich drzwi. Zwłaszcza w nocy nadają one wnętrzu niesamowitego nastroju. Efekt ten dodatkowo potęgowany jest przez czarną podsufitkę.

Erkę na tle innych golfów wyróżniają także fotele. Te są bardzo komfortowe na co dzień, jednocześnie charakteryzując się dość dobrym trzymaniem bocznym w bardziej wymagających sytuacjach.

Testowany przeze mnie egzemplarz posiadał opcjonalną skórzaną tapicerkę, która mimo posiadanych przez auto ponad 70 tysiącach kilometrów przebiegu cechowała się  bardzo dobrą jakością i praktycznie zerowym zużyciem. Standardowo jednak tapicerka Erki jest materiałowa. Bez względu na jej rodzaj, komfort siedzenia stoi na porównywalnym poziomie.

Oczywiście akcentów związanych z oznaczeniem modelu golfa nie mogło zabraknąć również i w jego wnętrzu. W związku z tym i na tapicerce przednich foteli znajdziemy charakterystyczne wyszywane Erki.

Podsumowując.

Golf R to według mnie bardzo udane auto. Udane i uniwersalne. Takie auto do wszystkiego. Sprawdzi się zarówno na torze, jak i podczas urlopowego wyjazdu z rodziną nad morze. A gdy zajdzie taka potrzeba przewieziesz nim bez problemu parę kartonów płytek do remontowanego mieszkania czy zakupy z marketu. I to dosyć szybko.  Jest pakowny i szybki, a do tego potrafi być naprawdę ekonomiczny. Jego jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. Posiada praktycznie wszystko co powinno mieć współczesne auto a przy tym doskonale wtapia się w tłum, nie wzbudzając zanadto zainteresowania gapiów, co czyni go bez wątpienia ciekawym sleeperem. Oczywiście do czasu gdy nie przesadzimy z gazem, bo wtedy głośny wydech przykuwa uwagę praktycznie każdego przechodnia 🙂

Podziel się tym postem!
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Email this to someone
email
Print this page
Print

Dodaj komentarz