Na Jezdni Pod Prąd – od tej pory nazwą tą będę oznaczał wpisy tworzące blogową serię moich przygód z autami elektrycznymi. Na jej łamach chciałbym przybliżać jednak nie tylko samochody ale i całą otoczkę z nimi związaną. Ta nie jest mała jako, że pojazdy elektryczne w pewnym sensie definiują motoryzację na nowo.
Zacznijmy jednak od aut. Na początek chciałbym Wam nieco przybliżyć samochód jakim jest Nissan Leaf pierwszej generacji.
Część z Was, śledząca moje social media, pewnie już go dostrzegła na instagramie @najezdni . Dla pozostałych wspomnę tylko, że właśnie to auto jakiś czas temu dołączyło do blogowego grona.
Dlaczego akurat on?
Dla mnie jest to pierwsze skojarzenie na myśl o aucie elektrycznym. Początki tego modelu sięgają roku 2009. Jest to więc samochód, który w kategorii aut w pełni elektrycznych ma chyba najdłuższą historię. Co więcej jest to pierwsze auto elektryczne, które uzyskało tytuł samochodu roku. Chyba nie muszę więc tłumaczyć, że to doskonały kandydat do wejścia w świat EV.
Hmm… EV? Spokojnie, o tym jak i o innych dziwnych skrótach związanych z autami zelektryfikowanymi napiszę osobny wpis. Będzie o czym pisać bo trochę tego jest. Na tą chwilę wystarczy jednak wiedzieć, że EV znaczy nic innego jak po prostu pojazd elektryczny.
Ale wracając do „Na jezdni pod prąd”.
Na łamach tego cyklu spróbuje wprowadzić Was w świat pojazdów elektrycznych. Przedstawie plusy i minusy takiego rozwiązania i przede wszystkim opiszę jak wygląda użytkowanie auta na prąd w praktyce.
Będzie też swego rodzaju test długodystansowy leafa… jak wyjdzie? To już czas pokaże.
Od czego zaczynamy?
Na początek garść najważniejszych informacji technicznych na temat pierwszego uczestnika serii i jednocześnie długodystansowca.
Jak już wspomniałem jest to Nissan Leaf pierwszej generacji.
Jego silnik elektryczny legitymuje się mocą 109KM, która w całości jest przekazywana na przednią oś.
Bateria zastępująca tutaj zbiornik paliwa posiada pojemność 30kWh.
Przebieg startowy? 30100km
Na starcie testu zmierzyłem również kondycję baterii, czyli jej aktualną pojemność. Jak wiadomo, baterie z czasem po prostu się zużywają. Tak też jest i w tym przypadku. Aktualna pojemność baterii wynosi nieco ponad 93% z zadeklarowanych 30kWh.
Następny pomiar za 1000km. Wtedy też podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat auta i odczuciami z jazdy pojazdem elektrycznym.